Często słyszę pytanie: “masz jakieś propozycje na plener?” Mam, w dodatku niejedną. Jedną z wyjątkowo ciekawych opcji na plener ślubny jest Wenecja. Chociaż moje portfolio jest bogate w różne miejsca. Wenecja zajmuje w zarówno w nim, jak i w moim sercu szczególne miejsce.
To miasto jest odmienne od wszystkich, w których przyszło mi fotografować. Fakt, że nie można poruszać się tam samochodem, sprawia, że tempo, rytm życia jest zupełnie inny. Wyjątkowe są zabudowania
i niezliczone mosty. Wycieczka przez Wenecję jest wyzwaniem. Jednak całą przeprawę można sobie zrekompensować, nie tylko wspaniałymi widokami, niepowtarzalnym klimatem, ale również przepyszną La Pizzą!
Z Beatą i Maćkiem wybraliśmy się do Wenecji samolotem, na linii Kraków – Treviso. Zatrzymaliśmy się w przytulnym mieszkanku w centrum Treviso. W planach mieliśmy wybranie się do Wenecji pociągiem, jednak strajk zmienił te plany o 180 stopni. Jeżeli śledzisz mnie dłużej, wiesz o naszych reperkusjach z mojego instagrama!
Pogoda była zmienna, niekoniecznie dlatego, że jest kobietą. Po prostu była końcówka listopada. Czasem było pochmurno, by zaraz wyłoniło się słońce. Obyło się jednak bez opadów deszczu. Rekonesans był fascynujący, zmęczeni, wróciliśmy do mieszkania, żeby oddać się włoskim przysmakom, ja oczywiście nie stroniłem od La Pizzy! 😉
Nazajutrz wybraliśmy się z powrotem do Wenecji, już przygotowani do sesji. Od rana sprzyjały nam warunki, jeśli pominąć temperaturę +3 stopnie. Tak, słownie trzy stopnie Celsjusza, końcówka listopada, woda w kanałach, morze i Beata w samej sukience, w której szła do ślubu w Lipcu. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Byliśmy dzielni, chociaż te 3 stopnie brzmią kiepsko, była to zupełnie inna temperatura i słońce niż w Polsce o tej porze roku, o czym brutalnie się przekonałem na lotnisku w drodze powrotnej.
Zaraz po wejściu do starego miasta. Rozpoczęliśmy dynamicznie, tak dynamicznie, że nieomal skończyłem w kanale. Na szczęście wyhamowałem na ostatnim schodku po wcześniejszym kopnięciu w przycumowaną gondolę. Przystanek na croissant był naturalną koleją rzeczy. Po delikatnym wypoczynku i wybudzeniu, gdy emocje już nieco opadły, poszliśmy dalej w stronę Placu Świętego Marka.
Więc jeżeli myślicie o jakimś ciekawym miejscu na plener ślubny, Wenecja jest jednym z nich. Jest to propozycja idealna, jeżeli chcecie, aby klimat Waszej sesji był wyjątkowy. A może macie jakieś inne pomysły, plany na plener? 😉
P.S. Możecie tam również rozkoszować się La Pizzą. 😉
Social Media
Znajdziesz mnie również w innych miejscach w sieci.
Jestem na Facebook i Instagram.
Zapraszam. 😉