Fotograf na ślub – jarekjozwa.pl

Plener ślubny – Werona – Fotografia ślubna

Plener ślubny, Werona, Wenecja, La Pizza? Jak już wiecie, uwielbiam robić zdjęcia w Italii, a ponad dania wszelakie uwielbiam La Pizzę! Klaudia i Kamil porzucili wszystkie obowiązki, spakowali auto i ruszyliśmy naprzeciw przygodzie. Brzmi dobrze! Byli zafascynowani zdjęciami Beaty & Maćka, Więc był to kierunek naturalny. Pogoda jednak nas nie rozpieszczała. Jednak Werona, miasto zakochanych było skąpane w promieniach słońca.

Podróż samochodem, to wspaniała przygoda, festiwal przepięknych widoków, śmieciowego żarcia oraz niekoniecznie wyszukanych żartów. Jest męcząca, ale te widoki wiele rekompensują. A w Austrii uważajcie na przeprawę przez chmurę. 😉

Jak już wspominałem, w Wenecji nie do końca sprzyjały nam warunki atmosferyczne. W zasadzie to była zalana najbardziej od pięćdziesięciu lat. Jednak nie wiem jak się do tego odnieść, ponieważ zawsze jest zalana… najbardziej od pięćdziesięciu lat. W każdym razie ruszyliśmy na rekonesans w deszczu, faktycznie Plac Świętego Marka był nieco w wodzie, zdecydowaliśmy, że nazajutrz ruszymy na zdjęcia. Jednak chmury nie raczyły się rozejść i zdjęcia w Wenecji były pochmurne. Wieczorem, przy winie i la pizzy głowiliśmy się, co zrobimy kolejnego dnia. Zdecydowaliśmy się wyruszyć naprzeciw pogodzie. Werona o wschodzie przywitała nas słońcem, chyba jako jedyni robiliśmy plener ślubny tego dnia. I prawdopodobnie jako jedyni chodziliśmy bez kurtek. Nie zrozumcie mnie źle, było ponad dwadzieścia stopni. Sesję zaczęliśmy od Arena Di Verona. Plener ślubny w mieście miłości skąpanym w promieniach słońca? Czemu nie!

Na Arenie uwinęliśmy się szybko, zanim całe miejsce opanowali zwiedzający. Jest to wielki plus zerwania się skoro świt, w zasadzie to przed świtem. Chociaż nikt nie lubi wstawać o tak nieludzkich porach jak trzecia, czy czwarta rano, to myślę, że pamiątka na całe życie jest tego warta. Warto zauważyć, że modele wstają raz, może dwa razy, ja natomiast nieustannie. Jednak, kiedy nagrodą są takie zdjęcia, z pewnością warto. Naszym następnym przystankiem ( zaraz po odwiedzeniu domu Julii i złapaniu legendarnej piersi) był ogród Giardino Giusti. Trochę pobłądziliśmy, ale zdecydowanie było warto!

Social Media
Znajdziesz mnie również w innych miejscach w sieci.
Jestem na FacebookInstagram.
Zapraszam. 😉

Exit mobile version